wtorek, 24 czerwca 2014

Ustroń ;)

Po paru dniach przygotowań udało się zebrać w kupę i pojechać w końcu w upragnione góry. Konkretniej na wspominany już Beskid Śląski do Ustronia. Dzień wcześniej zahaczyłem jeszcze u lokalnego fryzjera i obstrzyżony zostałem nieco bardziej letnio - czyli na krótko. To może tłumaczyć czemu tak mi ludzie schodzą z drogi;)(nie tylko w Ustroniu). Odpowiedniej charakteryzacji dodaje mały guz i rana na czole którą zrobiłem sobie w IKEI podczas montowania wystawy z mebli kuchennych (dorywcza robota;P). Niefart. 

Podróż do Ustronia


W zasadzie minęłą spokojnie. Ruszałem z Poznania, pociągiem 11:15 by po 4 przesiadkach wylądować w Ustroniu po godz 22:25. Był hardkor, nie ma co i trochę mnie zaczęły kości boleć od tego siedzenia (z przerwami na spacery po korytarzu(. Cały byłem w aromacie metali PKP. Nie chcę już więcej pamiętać o tym maratonie kolejowym więc nie będę zdawał szczegółowych relacji. Obyło się bez większych ekscesów, nie poznałem też jakichś bardziej charakterystycznych ludzi. Wyszedłem konkretniej na stacji Ustroń Polana, bo z niej miałem najbliżej do zarezerwowanego wcześniej noclegu. Stacja przywitała mnie nierówną nawierzchnią peronu, na którym będąc objuczony rzeczami oczywiście się symbolicznie wyje... ałem. Tak oto przywitałem Beskid. No i potem z uprzednio wydrukowną mapką z netu ruszyłem ku mojej bazie. Będzie lepiej następnego dnia - pomyślałem.

Drugi dzień to już pełna adaptacja w ustrońskim uzdrowisku i pierwsze wycieczki. Na początek pozwoliłem sobie wyeksplorować okolicę. Jeszcze nie zaliczyłem żadnych szlaków górskich, poza małymi spacerami po okolicznych pagórach. Udało mi sie zlokalizywać pewien  market, z robactwem w logo, w którym oto zaopatrzyłem się o podstawowy prowiant. Wypożyczalnię rowerów Ustroniu miałem znalezioną już przed wyjazdem. Nabyłem tam na parę dni górala, po którym po tych mniej górzystych okolicach można więcej zobaczyć. Zaskoczyła mnie trochę pogoda - jak wyjeżdzałem było chłodno z chmurami. W Ustroniu natomiast paliło slońce i temp ok 20 stopni. Akurat na rowerek;)
Wczoraj wieczorem skoczyłem sobie na ciepły obiad kupując w lokalnej restauracji.. dorsza z frytkami i oczywiście majonezem. Poczułem się prawie jak nad morzem;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz