poniedziałek, 30 czerwca 2014

W góry


W sobotę nastąpiła w naszych szeregach i wybraliśmy się w góry, drugi raz podczas mojego pobytu w Ustroniu. Piszę w liczbie mnogiej ponieważ w piątek wreszcie udało się spotkać z moją internetową  (dotychczas) koleżanka i przy piwie (było mega miło), z czego wyniknęła ta wspominana już wędrówka. Jak już kiedyś wspominałem poznaliśmy się przez last fm ponieważ mieliśmy dość podobne gusta muzyczne. Po nawiązaniu kontaktu jakieś parę miesięcy temu okazało się że jest z Ustronia.. i fajnie byłoby się kiedyś zgadać. No i w tym roku jakoś tak się udało z tym Ustroniem;);)))

Piszę że to jest już drugie wyjście tegoroczne w góry. Co prawda wcześniejszy wypad w góry był tylko spacerem po okolicznych wzgórzach i zawrócenie do pensjonatu z powodu oberwania chmury. Tym razem obraliśmy sobie za cel Małą Czantorię. Od dworca PKP w Ustroniu (gdzie zresztą spotkaliśmy się w pt) do Małej Czantorii doszliśmy w niecałe 2 h, wraz z dwoma dłuższymi odpoczynkami:) Zdobyty przez nas szczyt Mała Czantoria to raptem 866 m n.p.m. Z góry fajny widok – jakieś polany, lasy, w tle owce. Przyjemne krajobrazy. Nawet było widać fragment Zbiornika Goczałkowickiego.




czwartek, 26 czerwca 2014

Spokojny dzień

W ostatnich dniach objeździłem okolice rowerem. Sprzęt jest optymalny, w przeciwieństwie do zeszłorocznego wyjazdu do Karpacza gdzie dostałem rower z powyłamywanymi szprychami i uciekającym powietrzem. W Ustroniu jest bardzo fajnie i sympatycznie, mówiąc kolokwialnie. Pogoda dopisuje, jest ciepło. Co prawda wczoraj chwilkę popadało ale dzięki temu zrobiło się bardzo rześko. Kumpela wraca pojutrze do Ustronia więc będzie okazja się spotkać. Nawet ją może zaproszę na rower.

Aktualnie pomieszkuję niewielkim pensjonacie na przedmieściach miasta. Przez okno widzę góry i tory kolejowe w kierunku miasta Wisła. Co jakiś czas przejeżdża tutaj pociąg- głównie zaobserwowałem osobote. W samym moim obiekcie noclegu, który reprezentuje dość dobry standard  ma  pełnego obłożenia miejsc noclegowych więc dostałem 3 osobowy pokój samemu. Jeśli nie będzie wielkiego tłumu tak przekoczuję w ten sposób w Ustroniu do końca. W pensjonacie w Ustroniu jest też przyjemna kuchnia w której sobie coś tam pichcę żeby nie wydawać za dużo kasy w punktach gastro i odżywiać się ciut zdrowiej. Na wieczór robię tradycyjne już kanapki z kapustą pekińską które popijam ustronianką (i czasami czarną herbę.) Totalet nie ma w pokoju ale nie jest to dla mnie duży problem. Są one zlokalizowane na korytarzu wraz z natryskami. Wczoraj spacerując po mieście spotkalęm mojego nauczyciela historii z gimnazjum który odpoczywał lokalnym sanatorium.

Ustroń

rowerem

Dzisiaj jaj już się zorganizuję to zamierzam objechać miasto wzdłuż torów kolejowych i zobaczyć jak ostatnio podupadł ten transport w tej okolicy. Ustroń ma kilka przystanków PKP, co już zdążyłem zauważyć pierwszego dnia gdy tutaj przyjechałem. Pamiętam że byłem w Ustroniu jakieś 20 lat temu z rodzicami – w pamięci pozostał mi kolejowe widoki Ustronia. Nie byłem co prawda jeszcze na żadnym szlaku górskim. Może zaplanuję sobie taki na sobotę. Trochę boli mnie krzyż bo pomagałem w pensjonacie wnosić meble na samą górę. (mam nadzieję żę przejdzie). Pozdrawiam z Ustronia.


wtorek, 24 czerwca 2014

Ustroń ;)

Po paru dniach przygotowań udało się zebrać w kupę i pojechać w końcu w upragnione góry. Konkretniej na wspominany już Beskid Śląski do Ustronia. Dzień wcześniej zahaczyłem jeszcze u lokalnego fryzjera i obstrzyżony zostałem nieco bardziej letnio - czyli na krótko. To może tłumaczyć czemu tak mi ludzie schodzą z drogi;)(nie tylko w Ustroniu). Odpowiedniej charakteryzacji dodaje mały guz i rana na czole którą zrobiłem sobie w IKEI podczas montowania wystawy z mebli kuchennych (dorywcza robota;P). Niefart. 

Podróż do Ustronia


W zasadzie minęłą spokojnie. Ruszałem z Poznania, pociągiem 11:15 by po 4 przesiadkach wylądować w Ustroniu po godz 22:25. Był hardkor, nie ma co i trochę mnie zaczęły kości boleć od tego siedzenia (z przerwami na spacery po korytarzu(. Cały byłem w aromacie metali PKP. Nie chcę już więcej pamiętać o tym maratonie kolejowym więc nie będę zdawał szczegółowych relacji. Obyło się bez większych ekscesów, nie poznałem też jakichś bardziej charakterystycznych ludzi. Wyszedłem konkretniej na stacji Ustroń Polana, bo z niej miałem najbliżej do zarezerwowanego wcześniej noclegu. Stacja przywitała mnie nierówną nawierzchnią peronu, na którym będąc objuczony rzeczami oczywiście się symbolicznie wyje... ałem. Tak oto przywitałem Beskid. No i potem z uprzednio wydrukowną mapką z netu ruszyłem ku mojej bazie. Będzie lepiej następnego dnia - pomyślałem.

Drugi dzień to już pełna adaptacja w ustrońskim uzdrowisku i pierwsze wycieczki. Na początek pozwoliłem sobie wyeksplorować okolicę. Jeszcze nie zaliczyłem żadnych szlaków górskich, poza małymi spacerami po okolicznych pagórach. Udało mi sie zlokalizywać pewien  market, z robactwem w logo, w którym oto zaopatrzyłem się o podstawowy prowiant. Wypożyczalnię rowerów Ustroniu miałem znalezioną już przed wyjazdem. Nabyłem tam na parę dni górala, po którym po tych mniej górzystych okolicach można więcej zobaczyć. Zaskoczyła mnie trochę pogoda - jak wyjeżdzałem było chłodno z chmurami. W Ustroniu natomiast paliło slońce i temp ok 20 stopni. Akurat na rowerek;)
Wczoraj wieczorem skoczyłem sobie na ciepły obiad kupując w lokalnej restauracji.. dorsza z frytkami i oczywiście majonezem. Poczułem się prawie jak nad morzem;)

wtorek, 17 czerwca 2014

Pijemy za lepszy czas


Mega ciepły dzień. Gdy przejeżdżam rowerem przez ciepły asfalt czuję jak moje koła się przylepiają. W gorącym powietrzu czuć ołów oraz inne metale w okolicy naszej odlewni. Byłem dzisiaj na basenie  podtrzymać formę. Lubię popływać. Nad jeziorem jeszcze woda zimna. No i niepewna pod wzgledem czystośći - nieprzeźroczysta, w wodzie pełno rozbitego szkła a na plaży pety. Taki syf że gnój:) Basen ciut czystszy;) Wieczorem skoczyłem do Ł. na przegląd zdjęć z praktyk w Toruniu, wypiliśmy piwko, a wieczorem w markecie zakupiłem Ustroniankę. Tak aby poczuć klimat zbliżającego się wyjazdu;)



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Może w lipcu

Pani D. moja znajoma z Ustronia niestety przebywa obecnie za granicą. Szkoda, myślałem że jadąc tam ok 25 czerwca mamy szansę sie spotkać. Poznałem jej na last fm. Miała tam dość ciekawe kawałki w ulubionych. Szanuję ludzi za oryginalny gust muzyczny - u niej dominowały klimaty rockowe wraz z reagge, zwłaszcza zagraniczne ale pojawiało się też kilka kawałków polskich. Nawiązaliśmy kontakt przez wspomniany portal społecznościowy no i tak jakoś mamy kontakt od 1,5 roku. Ze wszystkich portali społecznościowych właśnie last fm wciągnął mmnie najbardziej. Ludzi nie ocenia się po wyglądzie lecz po zaintersowaniach muzycznych. Można znaleźć bratnią duszę :)

Ale do rzeczy - zastanawiam się czy jechać do Ustronia teraz czy może przełożyć wyjazd na lipiec. Pod koniec lipca w kalendarzu jeden dzień na woodstocku. Miejmy nadzieję żę pora deszczowa już minęłą i trafi się trochę slońca (mogą być nawet lekkie chmurki jak w simpsonach :D)

W zasadzie trochę martwi mnie dojazd PKP i busem. W ten sposób nie wezmę roweru na którym mógłbym wyeksplorować największą część tamtego obszaru. Co prawda tereny jest górzysty ale na moim góralu przynajmniej część miejscowości bym objeździł. Z drugiej strony, jestem pewien że w Ustroniu znajdzie się jakaś wypożyczalnia bicykli. Jeśli chodzi o nocleg to mam na liście kilka sympatycznych (z pozoru) schronisk i pensjonatów które już wstępnie obdzwoniłem i muszę tylko potwierdzić. Wyjeżdzam sam, ale w Gliwicach dosiada się do mnie znajomy z licencjackich studiów we Wrocławi - Kris, znany miłośnik Depeche Mode.  To wraz z nim będziemy zwiedzać Beskid, no chyba że nawiną się jakieś inne pozytywne postacie;)

sobota, 14 czerwca 2014

Koniec roku

Ostatni tydzień pierwszego roku studiów i wakacje. Trzeba więc zastanowić się dokąd i jak by ruszyć. Ponieważ nie jestem fanem polskiego morza i obecnej tam komercji oraz tłumów beznadziejnych i prymitywnych ludzi (no dobra, nie wszystkich) będę planował coś raczej w przeciwnym kierunku. Choćby góry np Ustroń. Najchętniej Karkonosze czeskie. Spokój, cisza, mało prymitywów, sami ludzie z pozytywnymi zainteresowaniami. No i w Polsce to Bieszczady lub Beskid Śląski. Tam jest spoko. Dlatego właśnie wylosowany został kurort Ustroń.

Siedzę obecnie w Poznaniu, a na codzień mieszkając w Śremie. Już mam pod górkę ponieważ transport kolejowy odpada. Śrem jest z niego totalnie wyłączony. Od ponad 15 lat. Owszem, mogę poprosić R. żeby zawiózł mnie do Czempiniu do najbliższego czynnego terminala i stamtąd ruszyć na Wrocław-Katowice, a potem na Ustroń, ale po co angażować do mojej wyprawy tyle osób? Stop tez chyba odpada bo na tej buraczanej drodze nie ma jakiegoś wielkiego natężenia ruchu a i wiadomo że na nizinach ludzie nie biorą tak jak w górach. Stoisz, idziesz tym poboczem depcząc po zwłokach przejechanych lisów i kotów.. i nikt kurna sie nie zatrzyma! Zwłaszcza że nie jestem jasną blondynką o długich nogach (wtedy czas oczekiwania znaczaco b się skrócił a rekordzistki nie muszą stać nawet 1 minuty)

Wobec zatem znikomych szans projektu "hitchhikingowego" i kolejowego pozostaje transport PKS do Poznania a potem kulturalnie jakimś badziewiasstym pociągiem planowo na Katowice. Potem przesiadka na Ustroń i jesteśmy w samym sercu Beskidu Śląskiego. Dość łatwo potem przedostać się z Katowic na Czechy więc można by upiec 2 pieczenie przy jednym ogniu. Towarzystwo wyjazdu - jak zawsze. Ja i moja dupa. To znaczy tylko ja. Proponowałem 3 osobom towarzyszczenie mi ale każdy ma jakąś wymówkę. Jeden że niby ma dziewczyne w ciąży, że nie ma kasy, albo uczy się do poprawek. Pierdolenie. Nie będę się na nich oglądał tylko ruszam gdzieś na ppołudniu. Moim marzeniem było by zjeżdzenie stoptem całej "Czechosłowacji" ale przy moich dość przyznam ograniczonych zasobach szczęścia nie jest to chyba prawdopodobne. 

Co się uparłem tak na ten Ustroń? Trza przecież od razu opuścić ten skorumpowany i brudny kraj ruszając gdzieś do nieco bardziej egzotycznych Czech. Ano uparłem się bo ostatnio fajn i całkiem przyzwoitą laskę poznałem właśnie stamtąd i mam misterny plan aby się z nią spotkać. Nawet wydaje się chętna do... spotkania oczywiście. Ustronianka oprowadzi mnie bo okolicy, pójdzie w góry i będzie okazja pogadać przy wieczornym piwie. Tylko dlatego. Gdyby nie ten turystyczny walor Ustronia odrazu wbijał bym gdzie indziej i nie odwiedzał województwa śląskiego (jak to brzmi.. na szczęście tam już tylko góry, a węgla mało). Zatem ostatni tyidzień na nizinnych terenach Śremu i Poznania a potem ruszam. Pojutrze zaczynam się już obkupywać konserwami:D